..::WarlandRPG::..

Nerevan

- Nie znam jego imienia.- odpowiedziała dziewczyna.- Ale wiem tylko, że to miła istota.

Natanael

- Witaj panie. - kłaniam się. - Zwą mnie Natanael. Wraz z przyjaciółmi przybyliśmy tu aby dowiedzieć się więcej o waszym kulcie i być może dołączyć do was.

Nerevan

- Chcecie do straży? Jak nie, to nie mogę Wam pomóc... Ten, tego... Eee... Życzycie może sobie czegoś innego?

...

Pierwsze co mi przyszło do głowy po wejściu do pomieszczenia to:-Kur*a baci, może być ciężko.-Spoglądam nieznacznie na Tarda czy też poznał kim jest rycerz. -Witaj. Od czasu kiedy usłyszałem o wspaniałych rycerzach chroniących ludzi żyjących w tym... -Chwile szukałem odpowiedniego słowa. -...królestwie.

Nerevan

- Rycerzy mamy czwórkę.- powiedział baci.- Ja zajmuję się tylko poborem nowych do straży świątynnej. Wybaczcie, ale...- schylił się i sięgnął po coś. Po chwili grzebania w szufladzie wyjął opieczętowaną księgę.- ... mam nieco papierkowej pracy. Proszę, jeśli coś chcecie, to szybko, bo inaczej nie zdążę ze wszystkim...- zauważalnie jęknął.

...

-Już idziemy, nie będziemy przeszkadzać. -Do dziewczyny: -oprowadziłabyś nas po innych miejscach, gdzie moglibyśmy spotkać ludzi mieszkających w tym królestwie?

Nerevan

-Oczywiście.- odpowiedziała dziewczyna.
Wróciliście do przedsionka i tym razem przeszliście przez inne drzwi. Znowu ten sam, długi korytarz...
... który doprowadził Was do czegoś, co można by było nazwać koszarami. Był to długi korytarz, z którego obu stron rozciągały się drzwi. Na oko... Nie, zliczyć było je ciężko. Ale było ich dużo, bardzo dużo: tego byliście pewni.
- Jesteśmy. Co teraz?- spytała się dziewczyna wlepiając swe oczęta to w Nata, to w Devila, to w Tarda.

Natanael

- Znajdziemy tutaj mieszkańców wioski Faello, pani? (tak się nazywa ta wioska nie?)

Nerevan

- Tak, oczywiście. Większość obecnych mieszkańców jest właśnie z mojej mieściny...- nie skończyła mówić, gdyż zauważyła kogoś nadchodzącego z drugiego końca korytarza.- Panie Han!- krzyknęła do niego.
Był to rosły mężczyzna wyglądający na żołnierza. Jednak był w cywilnym ubraniu.
- Panowie nowi?- zapytał się z uśmiechem gdy do Was podszedł.- Nie przejmujcie się, ja też jestem to od niedawna. Nazywam się Gregory Han.- ukłonił się w Waszą stronę.

Natanael

Natanael - odwzajemniam ukłon. - Mówi pan że przybył tu niedawno tak? Więc co może nam pan opowiedzieć o tym świętym miejscu.

Nerevan

- Niewiele. Na razie staram się rozejrzeć... I znaleźć starych znajomych. Części nie mogę znaleźć, mimo, iż weszliśmy wszyscy razem. Myślę, że w najbliższym czasie zostanę strażnikiem.- odpowiedział Gregory.

Natanael

- Oooo. A jak się nim zostaje?

...

-Właśnie. -Zaciekawiony czekałem na następne słowa Hana.

Nerevan

- Należy zgłosić się do sekretarza straży. Łatwo go rozpoznać, gdyż jest to baci. Potem otrzymujesz zlecenie... Jeśli uda Ci się je wykonać, będziesz musiał przejść próby, które dowiodą, że jesteś godzien zostać strażnikiem świątynnym. Dla mnie, nie przechwalając się, to żaden problem, gdyż w mym "poprzednim życiu" pracowałem w straży.- powiedział z dumą.

Natanael

- A ten strażnik świątynny ma jakieś przywileje?