..::WarlandRPG::..

Nerevan

- Oczywiście! Może bronić wspólnotę przed atakami nieprzyjaznych nam ludzi!- mówił to tak, jakby to było oczywiste.

Natanael

- Genialne... - mówię szczerząc zęby - A jacy to wrogowie zagrażają wielkiemu.

...

-Domyśl się....

Natanael

Ledwo powstrzymuje się od śmiechu ale po sekundzie poważnieje. Mam nadzieje że nikt tego nie zauważył...

Nerevan

- Wszelacy... Wielu jest ludzi, którzy chcą nas stąd przegonić. Na przykład burmistrz... Wysłał nas, abyśmy zwyciężyli pana... Lecz tutaj poznaliśmy, że wolimy żyć z nim w zgodzie.

...

-A co zmieniło wasze nastawienie do pana?

Nerevan

Chyba już miał zacząć mówić, bo otworzył usta, ale nic nie powiedział. Do sekcji mieszkalnej wbiegł jakiś opancerzony żołnierz. Od progu krzyczał.
- Gregory! Gregory! Zwiadowca nie wrócił! Pan ogłosił mobilizację. Nikt nieznajomy nie może opuścić terenu kompleksu!
Przybysz-żołnierz przystanął i wlepił w Was wzrok. Gregory też jakoś tak dziwnie się na Was spojrzał.

Natanael

Spokojnie czekam na rozwój wypadków. Próbuje nie ukazywać emocji. Przy okazji nieznacznie posuwam się w stronę prawego ramienia Hana. (ma przy sobie miecz?)

...

Rzucam ostrzegawcze spojrzenie Natowi, żeby nie robił żadnych głupstw, bo przecież jesteśmy w samym centrum podziemnego królestwa. -A może my też moglibyśmy pomóc? -Zapytałem. A raczej poprzeszkadzać -przemknęło mi przez myśl.

Nerevan

Nie, Gregory nie ma przy sobie miecza.
- Wy?- powiedział przybysz/strażnik do Devila.- Zastanówmy się... Trójka nowych nieznajomych zjawia się ni stąd, ni zowąd tutaj, u nas... I nagle okazuje się, że gdzieś zaginął zwiadowca... Hmm...- strażnik mocniej ścisnął dłoń na głowni miecza, po czym szybkim ruchem go wyciągnął i wymierzył w Devila.- Idziecie ze mną.

Natanael

- Tylko spokojnie. Nie wyciągajmy przedwczesnych wniosków. - Staram się sprawiać wrażenie przerażonego. - Nigdy byśmy nie wystąpili przeciw wielkiemu. Gdzie chcecie nas zaprowadzić?

...

-Nie radze we mnie celować mieczem bo to może się dla ciebie źle skończyć. -Położyłem dłonie na rękojeściach sejmitarów.

Tard

-Ze stoickim spokojem czekam na dalszy rozwój wypadków.

Nerevan

- W takim razie tłumaczcie się...- odwarknął strażnik. Gregory nie przejawiał żadnych wrogich zamiarów, wyglądał nawet na zaniepokojonego.

...

-Z czego mamy się tłumaczyć? -Zdziwiony patrzę na Gregorego, jednocześnie cały czas uważam na strażnika. Jestem gotowy w każdej chwili wydobyć sejmitary z pochew.