Agroth
Łowca Demonów
Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Twyford Płeć: Mąż
|
Wysłany: Czw 12:45, 30 Lip 2009 Temat postu: Historia z zycia wampirow |
|
|
Coś dla fanów bezlitosnym postaci :D
*Przy stole widzisz dziwnego barda otoczonego ludźmi , elfami i innymi istotami którzy z zaciekawieniem wsłuchują się w pewna historie.Zaciekawiony podchodzisz i już słyszysz słowa mężczyzny...
Mówiłem ze będziesz moja.*krzyknął osiłek katujący w kącie jakiejś ciemnej uliczki.Kobieta broniła się jak mogła ale rosły blond mężczyzna nie przestawał bezmyślnie okładać ofiarę pięściami.Był środek nocy a gwardziści wystawieni tej nocy do pilnowania miasta jak zwykle spali w najlepsze.Kobieta była elfia czarodziejka zapewne sprzedana w niewole.Piękne długie blond włosy do pasa były teraz rozszarpywane przez chłodny wiatr okazując czasami jasnozielone zaszklone teraz oczy.Patrzyła swojego oprawce z nadzieja jak i nienawiścią za tortury jakie musiała już z nim jakiś czas znosić.Kiedy myślała ze wreszcie udało się jej uciec ten znalazł ja nawet w tej krainie...*
*Kiedy krew zaczęła już dość mocno zabarwiać jej policzek mężczyzna spojrzał na nią jakby dumny ze swojego wyczynu.Przerzucił ja przez ramie i wgramolił się na konia i galopem ruszył w stronę bramy.Nikt nie wiedział ze już od początku cala ta sytuacje obserwuje dziwny mężczyzna.Wśród tego smutnego otoczenia był prawie niezauważalny mimo swojej białej koszuli na która był zarzucony szary i przeraźliwie długi płaszcz.Na jego bladej twarzy przez cały czas widniał złośliwy uśmieszek który jednak nie potrwał długo na widok odjeżdżających.*uratujmy kobietę...*powiedział nieco zasmuconym głosem.Raczej nikt nie spodziewał by się takiego zdania po wampirze.Nagle twarz nabrała obojętnego wyrazu.*zostawmy ich...to nie jest nasza sprawa...*weźmiemy obu...*syknął nieco rozgniewany głos.*mówiłem ze to nie podlega dyskusji.*krzyknął i w tej chwili wampir wskoczył szybko na konia który akurat się z nim zrównał.Mężczyzna zaskoczony krzyknął głośno jednak ten nie pozwolić mu takie coś i szybko wgryzł się w szyje okrutnika.Elfia czarodziejka sama nie wiedziała czy mu podziękować czy tez może zaatakować puki czas.Postanowiła się tylko bronic wiec zeszła szybko z konia i chwiejnym krokiem doszła do ściany najbliższego budynku tworząc już małą kule ognia.Wampir poił się krwią osiłka aż do jej całkowitej wyczerpania.Po takim posiłku można było sadzić ze wampir po prostu sobie pójdzie.Jednak on nie miał zamiaru zostawić kobiety nietkniętej.Przewrócił delikatnie głowę w stronę kobiety i uśmiechnął się szatańsko.Kobieta z obrzydzeniem patrzyła na zakrwawiona twarz wampira już w głębi duszy wiedząc ze jej nie odpuści.Z wampirzych ust dało się dosłyszeć głuchy bezlitosny śmiech.Zeskoczył z konia i powoli zbliżając się do czarodziejki ocierał usta z krwi o płaszcz.Ofiara rozpaczliwie wystrzeliła już dużą kule ognia z nadzieja.Ta rozpłynęła się na wampirze który jakby nic sobie z tego nie robił.W gniewie wystrzeliła świetlistą małą kule.Ta również trafiła w wampira lecz tym razem wampir zareagował.Pocisk sprawił mu ogromne tortury miotając nim po ziemi.czarodziejka uśmiechnęła się z satysfakcja i zanim ten wrócił do normalności otworzyła małe pole mające chronić ją przed nim.Kiedy ten się opanował się poprawił tylko płaszcz i cala silą uderzył w pole które nieco go odrzuciło same się jednak chwiejąc. Kobieta patrzyła z przerażeniem jak ten powoli niszczył jej ochronę.Nie pozostało jej nic prócz krzyku.*straże*krzyknęła najgłośniej jak potrafiła.Oczywiście nie zostało bez reakcji.Jeden ze śpiących strażników w pobliżu ocknął się i spojrzał na całe zdarzenie.Szturchnął nadal śpiącego kolegę i szepnął mu coś do ucha.Podczas gdy wampir nadal spierał się z polem Strażników było już około siedmiu.Biegli szybko na pomoc elfiej czarodziejce i kiedy byli już dostatecznie blisko największy z nich wystąpił na przód i chrząknął głośno.*jeśli się nie poddasz mamy prawo cie do tego zmusić*krzyknął podczas gdy pozostali już przygotowali się do walki.Wampir odwrócił głowę w ich stronę i prychnął cicho.*ja nie będę słuchał się prawa...*warknął i błyskawicznie złapał przywódce za szyje przebiegając z nim przez mur strażników którzy poupadali na ziemie nieco zszokowani.Kobieta wykorzystała to szybko pobiegła do konia.Nie oglądała się za siebie.Nie chciała widzieć co się z nimi stanie...*
Post został pochwalony 0 razy
|
|