Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna ..::WarlandRPG::..
..::Smocze RPG::.. - Warland...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O Józefie Pędzowyczu
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna -> Jadalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Śro 15:14, 11 Kwi 2007    Temat postu: O Józefie Pędzowyczu

Będę tu zamieszczał opowiadania o Józefie Pędzowyczu. Na razie daję dwa.
-------------------------------------------------------------------------

Praca

Józef Pędzowycz zauważył na tablicy ogłoszeń komunikat następującej treśći:
"Łatwa praca, duże zarobki, ulica Leona Bimbra 2"
-Idę, już dawno nie pracowałem-postanowił i ruszył na Stary Widzew. Z trudem znalazł odpowiedni budynek. Był to duży metalowy hangar. Pędzowucz skierował swe kroki ku wejściu do niego.
-Będziesz pracował przez miesiąc, od zaraz.-Niespodziewanie usłyszał. Ktoś wręczył mu łopatę, kto inny kopnął go w tyłek i Józef poleciał w dół.
Wylądował na pysku.
Był w dość dużej sali. Na jej środku stała ogromna kadź. Pod ścianą leżały przewrócone plastikowe beczki. Oprócz niego w pomieszczeniu tym przebywał tylko jakiś mieszczuch w wypłowiałym fraku.
-Józef jestem-powiedział Józef.-Co tam jest?-zaciekawił się nagle zamkniętymi drzwiami.
Tamten otworzył je kopniakiem. Oczom Pędzowycza ukazały się góry węgla i... kilka skrzynek z warzywami.
-Mamy cały czas podkładać węgiel pod ogień, który rozgrzewa kadź.-Wyjaśnił mieszczuch.-Aha, mów mi Kmicic. A ten tam-wskazal jakiegoś lumpa po ścianą, Józef dopiero teraz go zobaczył.-To Judasz.
-Okej. A wódka jakaś będzie? Bo mam tylko pół flaszki.
-Musi ci to wystarczyć-odparł tamyen i za pomocą łopaty wsypał do jakiegóś otworu czarną zawartość najbliższej jemu skrzynki.
***
Dwie godziny później Pędzowycz opóznil całą swoją butelkę.
I wtedy go olśniło.
-A nie myślaleś czasem, żeby tu pędzić bimber?
-Jak?
-No po prostu. Warzywa na zacier są, kocioł jest, tlen jest, jakieś jajka się znajdzie. No i mamy czas.
-A drożdże? I cukier?
-Spoko-Pędzowycz odkręcił od swoich butów metalowe obcasy. W jednym foliowe saszetki zawierały cukier, a w drugim brązowy proszek.
-To jak mam to robić?
-Bierzesz warzywa oraz cukier zmieszany z drożdżami, pakujesz do kotła, dorzucasz trochę jajek, dolewasz wodę na zakwasie
i szczelnie to zamykasz. Musi się dobrze zakisić.
-A co będziemy mieli na zagryzkę?
-O to się nie martw.-Ściągnąl kapelusz. Zamocowany był w nim słoik kiszonych ogórków.
***
Gdy zacier dojrzał, wlali go do beczki, podłączyli prymitywną aparaturę i zaczął się przemieniać w bimber.
-Dobry bimberek-powiedział nazajutrz Józeh podnosząc pokrywę i wciągając przesyconą alkoholem woń. Po bezwódkowej nocy miał ochotę na coś mocniejszego. Włożył do cieczy dziwny przyrząd, który sprawdził jej stęzenie i inne takie rzeczy.-Dziewięcdziesiąt procent-odczytał-przy ziemniakach byłoby dwa, trzy więcej, ale dobre i to.
Zanurzyli kubki w bimbrze, wypili i zagryźli ogórkami. Powtórzyli cały proces. Zanurzenie, wypicie, zagryzienie. Zanurzenie, wypicie, zagryzienie. Zanurzenie, wypicie, zagryzienie...
Chwilę potem byli pijani jak bele.
***
-Co z Judaszem?-Spytał Józef, gdy trochę otrzeźwiał.-Coś się nie rusza.
-Trza go obudzić bimbrem.
Polali kumpla Kmicica wywarzonym przez nich wywarem. Otworzył oczy.
-Chcesz trochę alkoholu?
-No.
Wlali mu pół litra do gardła i czekali, ąz się ostatecznie rozbudzi.
-Zmywamy się stąd-zadecydował Pędzowycz, gdy wszyscy jako tako stali już o własnych siłach.
Weszli po metalowej drabince napowierzchnię. W niewielkiej budce pod dachem siedzialo dwóch dryblasów. Gdy zobaczyli trójkę uciekinierów, wzięli pałki i wyszli im na spotkanie.
-No, no, kochani. Ucieczki się wam zachciało. Wracać do roboty.
Józef włożył dłoń za pazuchę. Gdy ją wyjął, ta trzymała już pepeszę.
-Eee... Cofam swoje słowa.
Mimo tego, Pędzowyczw władował cały talerz* w jego brzuch, a drugiego zabił strzałem pistoletowym.

*Tak będę nazywał magazynek do pepeszy.

Dom

Józef robił właśnie śliwowicę, gdy do drzwi jego domu ktoś zapukał.
-Wejść!-Warknąl gospodarz chwytając pod stołem kałacha. Ostrożności nigdy za wiele.
Przez próg przelazł drobny człowieczek.
-Czego chcesz, karzeł?
-Jestem wysłannikiem kijowskiego muzeum, które zajmuje się architekturą w tym rejonie...
-Chałupy nie oddam!-Ryknął na całą wieś Józef i dla potwierdzenia swoich słów przeciągnąl seryjkę po suficie.
Przedstawiciela muzeum już nie było.
-Ech...-Pędzowycz dorzucił do gara garść śliwek z chińskiego skupu i zamieszał. Pachniało dobrze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jano dnia Czw 16:59, 12 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Śro 17:06, 11 Kwi 2007    Temat postu:

Spleśniały Bimber


Józef obudził się z wielkim kacem.
"Za dużo wypiłem"-pomyślał-"muszę se łyknąć trochę bimberku."
Podszedł do niewielkiej beczki, zanurzył w niej szklankę i ją opróżnił. Wtedy to się stało. Cudem zdążył mwybiec na ganek i dopiero tam zacząl rzygać, Robił to dobre pół godziny, dotąd, aż mu już mu nic w żołądku nie zostało.
-Bimber mi spleśniał!- Wrzasnął.
Na pomoc przyszedł mu Iwan Wasylijow.
-To od Czarnobyla pewnie się tak porobiło-powiedział z przekonaniem w głosie.
-Nie gadaj głupot, tylko myśl logicznie.
-Bimber nie powinien spleśnieć.
-Właśnie. Tym bardziej trzydziestoletnia wódka z najlepszych ziemniaków.
-Nic więcej nie mogę zdziałać.
-Zostań! Bo właśnie coś mi przyszło do głowy.
-Co?
-A może to sprawka Mokotowa?
-Nie sądzę, ale pójdę do knajpy. Może tam się czegoś dowiem.
-Ja też se pójdę.
Knajpę urządzono w stylu rosyjskim. Nad kominkiem błyszczał sierp. obok niego Młot, a miedzy nimi czerwona gwiazda. Ściany też były pokryte purpurą. Wisiały też na nich portrety wodzów Lenina, Stalina i Putina.
Przy jednym ze stolików siedział Jakub Augustyn, znienawidzony sąsiad Iwana oraz Józefa. Niedawno znaleziono jego wnuka z rozwaloną głową, ktoś mu granat włożył do buzi... Była to sprawka Pedzowycza, oczywiście.
-A może to Augustyn czegośą dodał?-wpadł na nowy pomysł Józef.
-Możliwe.
-I co, Pędzowycz, trzydziestoletni bimber diabli wzięli?-Spytał Jakub.
-To na pewno on-stwierdził Józef i wyszedl z karczmy. Wasylijow także.
-Co robimy?
-Poproszę o pomoc Kmicica.
***
Na ulicy stał tylko jakiś mieszczuch w wypłowiałym fraku. Trzymał flaszkę.
Jakub do niego podszedł.
-Daj łyka-poprosił.
Tamten wyjął z torby kij bejsbolowy i zamalował go w ryj. Potem się ulotnił...

Bimber czy Samogan?


Józef Pędzowycz postanowił upędzić trochę bimbru. Na zacier wziął jakieś gazety i trochę buraków.
Gdy do gara miał wepchać "Głos Ludu", zauważyl na pierwszej stronie takie ogłoszenie:
"Teleturniej o tematyce różnej. Do wygrania miliard rubli w używanych banknotach i dwie skrzynki wina. Potrzebna osoba towarzyszącą."
-Heh, idę, będzie mi towarzyszył Jachu.-Mruknął i schował artykuł do kieszeni.
Polazł do knajpy. Było tak, jak myślał. Przy najbliższym stoliku siedział Jan Bimberek Kopytkow. Pędzowycz pokazał mu wycinek z gazety.
-Wiem, co masz na myśli-uśmiechnął się Jan i wstał od stołu.
***
Siedzieli w dużej sali, Jozef po środku, na przeciwko Prowadzącego, a Jachu wsród ludzi siedzących na dziwnych trybunach.
-Musisz opowiedzieć na trzy pytania. Potem nagroda jest twoja-wyjaśnił Prowadzący i wskazał kilka pudełek leżących w kącie.-Gotowy?
-Jasne, że tak!
-Pierwsze pytanie: Bimber czy samogan?
Jozef lubil i to, i to. Nie wiedział co odpowiedzieć. Więc wpadł na jedyny słuszny pomysł. Wyjął kałacha i rozstrzelał Prowadzącego. Po odgłosach poznał, że Jachu zaczął obrzucać granatami widownię. Dobry człowiek.
Zabrał jeszcze nagrody i z powrotem pojechali do Ruskowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anyzratak (Jake)
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 4899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła rodem
Płeć: Dama

PostWysłany: Pią 7:19, 13 Kwi 2007    Temat postu:

ee... no... takie sobie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Pią 14:49, 13 Kwi 2007    Temat postu:

Józef Pędzowycz Ratuje Świat


W Ruskowie świtało. Józef Pedzowycz dopijał właśnie ostatnią butelkę swojego bimbru.
-Przydałoby się zrobić trochę jakiejś nalewki-mruknął i poszedł do sracza. Znajdował się on w knajpie. Józef uznał, że skoro przesiaduje tam większą część doby, kibel w domu byłby zbyteczny.
Gdy miał przejść przez dziurawą ulicę, coś go wciągnęło do szopy stojącej nieopodal.
***
Na jednej z jej ścian wisiała czerwona gwiazda z dwoma znanymi wszystkim atrybutami w środku, ale to nie ona przyciągnęła uwagę Pedzowycza. Jego oczy patrzyła na... najnowocześniejszy sprzęt do pędzenia bimbru! Za taką aparaturę oddałby prawie wszystko.
-Sadzaj żupę.
-Yyy? Kto mówi?-Spytał Józef i popatrzył w stronę, z której dochodził głos. Pomyślał, że zawału dostanie. Na czerwopnym fotelu siedział... Lenin! Jego żółtawa dłoń wskazała przewrócone wiaderko.
Józef posłusznie spełnił prośbę ruska.
-Jesteś mi potrzebny...-zaczął Wódz-do celu wyższego od wzrostu gospodarczego Związku...
-Jaki to cel?-Przerwał mu bimbrownik
-Podbicie świata i przemienienie go w jedną wielką fabrykę.
-I bedę w niej harował jak wół, bez bimbru albo chociaz piwa, co? Odpuść sobie.
-Nie, nie! Zostaniesz Pierwszym Sekretarzem i moim zastępcą.
-Tyle tylko, ze tego twojego Związku dawno już nie ma.
-Jak to? A trudno, zrobię jeszcze lepszy. Umowa stoi?
-Żeby mnie potem pół wsi zlinczowało? Nie.
-Nawet jakbyś został carem i dostał tysiąc hektolitrów gorzałki?-Pstryknął palcami i przed szopą pojawiło się kilkanaście cystern z napisem "Gorzałka od Sowieta, 150%"
Józef nie zamierzał zrezygnować z napoju. Ale nie chciał też stworzyć nowego państwa, które pewnie wprowadziłoby prohibicję.
-Nie zgadzam się.
W oczach Wodza dało się odczytać wściekłość. Widząc to, Pędzowycz wstał i udusił Lenina poduszką.
Gorzałkę wraz z aparaturą przetransportował do swojego ogródka. Szopę i ciało Wodza puścił z dymem. Należała przecież do Augustynów...
***
Hulanka trwała już drugi dzień. Mocno podchmielony Józef wdrapał się na stół, kopniakiem strącił z niego jakieś jadło wraz z popitką i ochrypłym głosem zaczął spiewać:
-Najpierw trzeba zrobić zacier,
Bez niego bimbru nie macie,
Warzyw do beczki dodajcie,
Wszystko dobrze wymieszajcie...

Chwilę potem cała wieś spiewala wpadający w ucho refren:
-Bimbru, bimbru, bimbru dajcie,
A jak nie, to...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jano dnia Pią 19:26, 13 Kwi 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Pią 15:39, 13 Kwi 2007    Temat postu:

Inwazja z Marsa

Józef Pędzowycz wyszedł na swoje zarośnięte podwórko.
-Hmm-mruknął-przydałoby się tu trochę trawy skosić.
Poszedł do dawnego wychodka, gdzie obecnie przetrzymywał narzędzia. Zabrał dość duzy sierp, pobłogosławiony przez samego Towarzysza Stalina (młot też miał, ale wymienił go na wódkę).
Zaczął ciąć chwasty. Robota szła mu wolno, bo co chwilę sięgał po flaszkę.
Spojrzał w niebo. I wtedy zauważył na słoncu coś dziwnego... taki jakby wybuch.
"Czarnobyl?"-pomyślał.
Z wybuchu wyleciał ciemny, obły kształt, przypominający butelkę. Zbliżał się z każdą sekundą. Gdy w końcu walnąl w glebę, nie minęło wiele czasu. Drzwi tego czegoś zostały otworzone i wyszły przez nie... zielone stworki. W mackach dzierżyły broń podobną do amerykańskiej.
-P_25`~h<'''oicna[k]o|=k?-Nie otrzymawszy odpowiedzi, przybysz podpalił stodołę Pędzowycza.
-UFOLUDKI! JARAJĄ MI CHAŁUPĘ!-Ryknął Józef, gdy zdolność mówienia mu powróciła.
Chciał je pozabijać, ale mausera zostawił w domu. Pognał więc ile sił w nogach do chaty Jana. On ma tyle broni, ile Wołga ryb.
W głównej izbie niewielkiego, ceglanego domu siedział Jachu, Iwan i Władimir Iljicz. Józef w paru słowach wyjaśnił kumplom, co zaszło.
Zeszli do bunkra przeciwatomowego, który Jan urządził sobie w piwnicy. Na jego ścianach wisiały wszystkie rodzaje broni białej i palnej, w skrzynkach przechowywano granaty, był tam też dynamit i nawet maluch przerobiony na czołg.
-Mamy z czego wybierać-pochwalił Jana Iwan i sięgnął po bazukę.
***
Stali przed chałupą Jacha już przygotowani do walki mającej na celu unicestwienie kosmitów.
Iwan w mundurze Waffen SS prezentował się nieźle. Uzbrojony był w bazukę i kilkanaście pistoletow. Władimir trzymał ciężką, bizantyjską szablę oraz szotgana. Jan zrobił sobie pas z granatów, a w ręce dzierżył karbin maszynowy pamietający czasy pierwszej wojny światowej. Na głowie miał hełm radziecki. Józef przewiesił sobie przez szyję taśmę z nabojami do erkaemu, a w jednej dłoni trzymał pepeszę, w drugiej kałasznikowa.
-Idziemy, chłopaki-polecił.
Poszli.
Ufoludki siedziały w winnicy, niszcząc ją.
-Nie odpuszczę!-Krzyknął Iwan i rozwalił dwa.
-Normalnie jak w czterdziestym piątym-powiedział staruszek Władimir zabijając pięć. Szablę zamienil na szmajsera.
-Jeszcze paru zostało-powiedział Jan.
Zabili wszystkie. Statek kosmiczny spalili i dla pewności polali chlorem.
-No i stracilismy pełno amunicji oraz granatów, a pozytku zadnego-mruknął Kopytkow.
-Jak to nie? Z tych zielonych smrodów bedzie zacier pierwsza klasa.

Postęp


Ding dong.
Józef Pędzowycz stoczył się z wyra, ubrał kapcie i poczłapał w stronę drzwi. Po drodze opróżnił jedną z ostatnich butelek skradzionych Augustynowi. Otworzył drzwi. Stał w nich... jego dwudziestoletni wnuk Artur.
-Czego chcesz?-Spytał Józef.
-Kupiłem ci traktor!-Odparł tamten.
Zaciekawiony Pędzowycz poszedł zobaczyć podarunek.
-Dziwny jakiś.
-Ma GPS, radio i jest całkowicie zelektryzowany.
-Dżi-pi-es? Co to, na Lenina jest? I do czego służy?
-Istnieje coś takiego jak postęp, dziadku. trzeba było być na topie, a nie robić wiochy.
-Dobra, możesz spadać.
Gdy wnuk odjechał, Pędzowycz wlazł do kabiny i zapuścił silnik.
-Dziwnie cichy i lekki-mruknął. Zaczął bawić się rożnymi przyciskami i walnął w drzewo.
Wylazł z wraka.
-Taki traktor to se moze w cztery litery wsadzić. Postęp, nie postęp, Bizon jest najlepszy... ale rozmontowałem go, bo chłodnica do robieni bimbru była mi potrzebna.-Przypomniał sobie.
Tak więc musiał orać pole Polonezem z doczepionymi grabiami.

ZSRR: Powrót

Józef Pędzowycz szedł szosą w stronę Starego Widzewa. Nagle usłyszał palbę karabinową oraz jakieś okrzyki.
-Ruscy-szepnął i pognał do Ruskowa.
***
Ulicą przejechały dwa czołgi z czerwonymi gwiazdami na pancerzach. Gdy kurz powstały po tym powstały opadł, Pędzowycz przeszedł przez drogę. Ciągnął za sobą wózek z dwiema beczkami.
W domu siedzieli już trzej kumple Józefa, Kmicic oraz Judasz mieli ich odwiedzić dopiero nazajutrz.
-Ho ho, kolejne pięćdziesiąt decymetrów sześciennych wódki! Ale nie boisz się, że cię stukną?
Józef rozpiął płaszcz. Na czarnym sznurku przewieszonym przez szyję wisiał sten. Ponadto, widać było siedem granatów obronnyuch za paskiem.
-Rozumiem.-Stwierdził Jan i upił parę łyków z poszczerbionego kieliszka.
***
Oczekiwani goście przyjechali wojskową, brązowo-zieloną furmanką.
-Fiu, fiu, ale wóz!-powiedział Iwan. Obszedł go dookoła.-Koła ogumione, wylakierowany, brakuje tylko jakiegoś karabinu maszynowego.
-Mamy-zaprotestował Kmicic, zniknął na chwilę pod zielonym brezentem i wyszedł dzierżąc już niezłą pukawkę.-Browning, wzór 1928-pochwalił się.
-Szkapa jakaś nie taka-uznał Jan doglądając konia.
-Miesiąc jej nie karmiliśmy-powiedział z dumą w głosie Judasz.
-Nieważne, chodźcie do chaty, nalewka czeka.
***
-Zebraliśmy się tutaj-rzekł Józef-aby przegonić Sowietów za Bug!
-Lub zostawić tutaj, tyle, że w glebie-poprawił kumpla Iwan.
-Tak. Na razie zajmiemy się naszą wsią. Pierw proponuję odbić bibliotekę, potem przejmiemy knajpę i kościół.
-Bibliotekę?-Spytał zdziwiony Kmicic.
-Zrobili tam magazyn bimbru i innych takich. A w kosciele przechowują kiełbasę i ogórki, jednym słowem zagryzkę.-Wyjaśnił Jan.
***
Biblioteka była dużym, białym budynkiem. Teraz otoczono ją płotem i drutem kolczastym. Józef, Wasylijow, Władimir oraz Jachu byli w grupie uderzeniowej, a reszta ich osłaniała.
Grupa uderzeniowa zrobiła dziury w ogrodzeniu i przeszła pod mury magazynu. Teraz trzeba było sprzątnąć dwójkę strażników. Miał to wykonać Iljicz. Podbiegł na palcach do ruska, poderżnął mu gardło, a drugiego ściągnął ze snajperki Pędzowycz.
Kopniakami wyważyli drzwi. W sali siedziało około stu rosyjskich żołnierzy. Po uruchomieniu przez Józefa stena, było ich trzydziestu.
-Pod ścianę!-Rozkazał Iwan za bijając jednego z jeńców dla przykładu.
Strzelaninę usłyszała reszta garnizonu w Ruskowie. Teraz sowieci tłoczyli się w ciężarówkach, którymi mieli dojechać do biblioteki, by uwolnić swoich kolegów oraz bimber. Wjezdżając w jedną z wąskich uliczek, wydali na siebie wyrok. Nie tylko dlatego, bo u jej wylotu kmicic wraz z Judaszem ustawili swą furmankę, trotyl i sami ich ostrzeliwali z broni maszynowej. Drugim czynnikiem była uzbrojona ludność cywilna.
Gdy pierwsza tura okupantów zniknęła za rogiem, została obrzucona granatami, druga dynamitem, trzecia rozstrzelana przez Ruskowianow, a czwarta żywcem poćwiartowana przez spadające sprzęty ogrodnicze.
***
Przedostatni z Rosjan zadyndnął właśnie na sznurku. Ostatnim był generał Chruszczow, pomysłodawca prohibicji w wiosce.
-Tego oddamy ludowi-zadecydował Józef uśmiechając się ohydnie.
Przerażony zaborca został skopnięty z podestału.
Każdy ruskowianin chciał mieć jego cząstkę na pamiątkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Azazel
Zabójca



Dołączył: 16 Kwi 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z czarnej dziury

PostWysłany: Pon 15:03, 16 Kwi 2007    Temat postu:

Staryyyyyyyyyy!!!! Te opowiadania są naprawdę super. Nigdy i nikt nie wymyślił nic bardziej genialnego!!! Nigdy czśgoś takiego nie czytałem!!! Musiał to pisać naprawdę wielki umysł!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Pon 15:04, 16 Kwi 2007    Temat postu:

Jestem tego świadomy.

A teraz moje obwieszczenie:

Azazel, mój kumpel też moze pisać opowiadania o Józefie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jano dnia Wto 15:57, 17 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Pon 18:22, 16 Kwi 2007    Temat postu:

Jano...nie pisz grubymi literami...błagam.
Azazel - "stary" to chyba nieodpowiednie słowo...
Viron


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Wto 15:56, 17 Kwi 2007    Temat postu:

Chciałem podkreślić, że jest to ważna rzecz. Dobra, zrobię kursywą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Wto 17:04, 17 Kwi 2007    Temat postu:

Ok, dzięki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Czw 19:29, 19 Kwi 2007    Temat postu:

Zapraszam do komentowania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Azazel
Zabójca



Dołączył: 16 Kwi 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z czarnej dziury

PostWysłany: Pią 18:57, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Ok

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 44 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tajemnica
Płeć: Mąż

PostWysłany: Sob 11:16, 28 Kwi 2007    Temat postu:

Hej! Błagam! Więcej treści postach, bo będę kasował!
Viron


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anyzratak (Jake)
::Mistrz Gry::Admin::
::Mistrz Gry::Admin::



Dołączył: 28 Gru 2006
Posty: 4899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekła rodem
Płeć: Dama

PostWysłany: Nie 13:30, 29 Kwi 2007    Temat postu:

Azazel, pisz sobie takie długie posty tutaj, ale w takim razie udzielaj się na inncyh działach...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jano
Zabójca



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cholerzyn

PostWysłany: Wto 19:12, 08 Maj 2007    Temat postu:

Gość

W drzwiach pojawił się jakiś dzieciak obity na ryju.
-Dasz mi, dobry człowiecze, łyk wody i pajdkę chleba? - spytał się Józefa Pędzowycza.
Tamten przestał na chwilę mieszać w garnku.
- A kim ty jesteś?
- Pawlik Morozow.
- Co? LUDZISKA! CHODŹTA TU
Pół wsi się w Józefowej chałupie zebrało.
- Ten gówniarz to Pawlik Morozow!
- Lać sukinkota!
- Mam pod ręką sznur!
- W gównie zagotować!
- CISZA! - ryknął Jan Bimberek Kopytkow.
Wyszedł przed tłum.
- Trza to humanitarnie zrobić.
- Huma... co? - Iwan nie zrozumiał.
- Nieważne...
- A może by go tak do celów własnych wykorzystać?
- Ty! Dobry pomysł! Niech na wójta doniesie!
- A ja mam lepszy. - Jan nachylił się do Pedzowycza. Powiedział mu coś.
- Hy! Dobre! Ludzie, spieprzajta do chat.
Wiedzieli, że z Józefem lepiej nie zadzierać, to zniknęli.
***
Jakub Augustyn wyszedł przed próg.
- Czego, mały?
- No bo mówili, że pan mi pomoże. Nawet bimber dla pana przyrządzili. Jest w plecaku.
Jukub od razu go otworzył. Do klapy plecaka przyczepiona była zawleczka. Właśnie ją wyrwał.
-? W mordę jeża!!! Ratuj się kto może!
Nie zdążył. Pawlik też. Całe gospodarstwo poszło z dymem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::WarlandRPG::.. Strona Główna -> Jadalnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin