..::WarlandRPG::..

Tard

(całą siłą swojej woli staram się wyprzeć te myśli)

Nerevan

<Wpycham mocniej broń w zombiaka próbując dosięgnąć serca i przeszyć je jak najmocniej.>
- Tard, Devil! Wyrzućcie to! Wyrzućcie to z siebie, na litość Boską! Skupcie całą swą wolę...! Całą swą wolę, jaką Was Bóg obdarzył! Wspomóż ich swym miłosierdziem, Panie... Pomóż im... NAM, proszę!

...

Nie no ku... nie zabiję się, to nie zgodne z wiarą chrześcijańską. Muszę z tym walczyć. Złapałem się za głowę.

Diego

Wszedł...
-Jak usłyszałem co się dzieje postanowiłem pomóc. Jaka sytuacja?

Greywood

Diego
Twoim oczom ukazał się straszliwy widok. Neveran walczył sam przeciwko dziwnym mężczyznom. Jest tak jak ty chrześcijaninem. Zobaczyłeś bijący od niego blask, odpędzający coś... Czarnego. Byli tu też Devil i Tard jednak Ci byli bezużyteczni. Devil miotał się z bólu a Tard leżał nieprzytomny.

Skupmy się na Neveranie. Był cały we krwi i przecięciach ale dawał sobie radę. No i coś dziwnego... LECIAŁ NA CIEBIE!

DeViL
- Dlaczego to zrobiłeś! Gdybyś został na tej wycieczce, uratował byś swoich rodziców - zaczęło kołatać Ci w głowie. - Twój brat myślał tak samo!

Tard
Udało Ci się to z łatwością. Byłeś przecież wampirem. Takie myśli były dla Ciebie normalne. Odepchnąłeś je z taką siłą, że dookoła ciebie uniósł się kurz. Byłeś już wolny. Popatrzyłeś na swojego przeciwnika i nagle, zapulsowała Ci głowa. Zemdlałeś.

Obudziłeś się w ciemnej krainie. Przed tobą stał jakiś wojownik. Wyglądał na bardzo ciężkiego przeciwnika. Miał idealne mięśnie i kształty ułatwiające poruszanie się. Jedyne co było w nim dziwnego to to, że nie odróżniał się od ciemnego otoczenia. Był jakby... Pusty.

Neveran
Twoje słowa działały jak podmuchy wiatru. Twoja wiara była czysta i niezmącona. Zombie jednak dalej atakowały. Sztylet doszedł do serca, lecz tam się zatrzymał. Przeciwnik chwycił wtedy za rękojeść i jednym ruchem wyciągnął go sobie z klatki piersiowej. Wykonując ten ruch, walnął Cię w twarz, wybijając dwa zęby. Oczywiście odleciałeś w kierunku Diega.

Tard

(siadam krzycząc)- Devil! Nerevan!......(Ciężko dysząc,powoli,bardzo powoli spoglądam na wojownika)-Gdzie ja jestem?

...

-stop, przestań-wydarłem się na cały głos.

Diego

Zobaczyłem że Neveran biegnie na mnie. Nie było wyjścia. Dobyłem miecza starając się blokować ciosy. Bo przecież nie zabije człowieka i to jeszcze kapłana.

Greywood

Diego... Mała poprawka. On LECI na ciebie... Tak w powietrzu... Jeśli nie jesteś pewny przeczytaj jeszcze część dotyczącą Neverana, oprócz swojej. Znajdziesz tam uzasadnienie.

Diego

/A to sorka/
Zobaczył że tamten leci na mnie. Jak będzie blisko to staram się go zatrzymać.
/Ale jak leci że chcąc mnie zaatakować czy że ktoś go odepchnął?/

Tard

/omg XD......On leci na ciebie bo go zombiak w twarz uderzył /

Greywood

Chyba nie wyjaśniłem Ci tego dokładnie. Lata bo go uderzył. Ludzie zwykle nie latają.

Diego i Nev
Oberwałeś Neveranem i razem upadliście na kolana. Do tego usłyszeliście głośne:

KREW!!!

DeViL
- Mogłeś go uratować! - usłyszałeś ponownie i otworzyłeś oczy. Nad tobą stał zombie wpatrując się w twoje cierpienia. Jego widok Cię oszołomił i... Zauroczył. Coraz bardziej pragnąłeś coś zabić. A najpewniej siebie...

Tard
- Lepiej ja zapytam... Co ja tu robię - powiedział. Gdy mówił to wydawało Ci się, że jego głos zlewa się z otoczeniem. Wszystko tu płynęło... Oprócz Ciebie.

...

-Nie. Muszę się powstrzymać. -Złapałem się za głowę.

Diego

Lekko oszołomiony Neveranem podniósł się i ruszył na jakiegoś demona z zamachem w celu odcięcia mu głowy.

Tard

(głośno przełykam ślinę)-Dobrze....A więc co ja tu robię?