..::WarlandRPG::..

Jasir (Viron) Mahdi

-Nie...nie jestem godzien...iść do świątyni...

Nerevan

- Bzdura. Każdy jest godzien. Używasz krucyfiksu do zabijania potworów, a nie jesteś w stanie przekroczyć progu świątyni? Krzyż nie jest bronią, a symbolem. Dla pomiotów zła jest groźny, o ile używający go człowiek ma głęboką wiarę. Dla przykładu, wyznawca demonów korzystający z niego nic nie wskóra. A żeby zabić bazyliszka? Wątpię, bym ja był do tego zdolny.

Jasir (Viron) Mahdi

-Więc jesteś człekiem małej wiary! - powiedział przybysz wyraźnie sztucznie się śmiejąc.
Wszyscy wybuchli śmiechem.

Nerevan

- Rozumiem...- idę po swoje rzeczy, biorę nieco jedzenia na drogę. Następnie udaję się do Świątyni. Szukam jakieś manierki albo flaszki i wypełniam wodą święconą. Konsekruje swoje bronie i krzyż. Potem kładę się przed Ołtarzem na krzyż i leżę tak do rana.

Jasir (Viron) Mahdi

-Hehe...klecha...-mówi przybysz stojąc w progu świątyni - Co tam...jak Ci leci sługo w pierwszy dzień tych jakże pięknych świąt?

Nerevan

- Lepiej, niż myślisz.- odpowiadam, nie podnosząc się z ziemi.- Zakładam, że nie jesteś tym, za kogo się podajesz. Nędzny oszust szukający pomocy u miłych, pomocnych, ale naiwnych zakonników. Nie poznali oni trudu życia, siedząc cały czas w swym przytulnym klasztorze... myślałem, że nie są tacy. Ale cóż. Życie to ciągła walka. Interesuję mnie natomiast, czy nie wchodzisz do Świątyni bo nie możesz, czy nie chcesz? A może i to, i to? Zresztą nieważne. Rano wyruszam.

Jasir (Viron) Mahdi

-Mhm. Ty też klecho jesteś głupi. Nie zdajesz sobie sprawy z tego co tu się dzieje. Nie wiesz kim ja jestem, nie wiesz co tu robię. Po raz pierwszy mam tak ułatwioną sytuację. Aż zbyt...

Nerevan

- I ponadto się zdradzasz. Bo wiesz, że i tak nikt mi nie uwierzy? Ciekawy plan. Mimo wszystko, moje ostrza zawsze czekają na coś plugawego, co mogę bez większych konsekwencji w oczach Pana pociąć.- nagle zrywam się z podłogi.- Ty... tylko waż się ruszyć dzieci!- w oczach Nerevana widać gniew.- Nie przebaczę Ci żadnego mordu, ale tego... tylko tknij dzieciaki... Tylko spróbuj... A moje ostrza znajdą się w Twojej piersi szybciej, niż byś tego chciał!- powolnym krokiem się do niego zbliżam. Zatrzymuję się w drzwiach Świątyni.- Nie interesuję mnie, jak potężny jesteś. Tylko coś spróbuj, a stanę Ci na drodze.

Jasir (Viron) Mahdi

-Już stoisz...hehe...dzieci mówisz?

Nerevan

- Zgaszenie tak małej i bezbronnej iskierki życia jest aktem niehonorowym, pozbawiającym dumy i po prostu żałosnym. Robiąc to tracisz swoje jestestwo i stajesz się zwykłym potworem. A je należy unieszkodliwiać. Nie wiem, po co to zrobiłeś, ale zatrzymałeś mnie tutaj. Na razie nie mam dowodów ani motywów, aby Cię zabić, ale będę Cię obserwował.

Jasir (Viron) Mahdi

-Czy to groźba? - postać obeszła cię dookoła.

Nerevan

- "Przyjacielskie" ostrzeżenie.

Jasir (Viron) Mahdi

Obcy wyszedł. Zauważyłeś, że wypadło mu z kieszeni chusta. Podniosłeś ją by oddać, lecz...są monogramy. Inicjały "V.R.".

Wiedziałeś już kim jest obcy...

Jeśli miałbyś jakiekolwiek wątpliwości, kim jest nieznajomy wystarczy spojrzeć na mój nick Wink

Nerevan

( I tak to było wiadome, gdy się zająknął podczas przedstawiania Wesoly

)
(Szybkim krokiem ruszam do klasztoru)

Jasir (Viron) Mahdi

Zachodzisz tam w dość szybkim tempie.