..::WarlandRPG::..

Jasir (Viron) Mahdi

-Jestem Virion Viron Redriel, Elf Wysokiego Rodu, Członek Rady Pogromców Smoków. Pan na Wielkim Kurgu. Spotkaliśmy Warlocka...podejrzewam, że zamienił w demona trupa pewnego chłopca. Ojciec oszołomiony uwierzył w kłamstwa demona. Ogólnie to chcemy Warlocka stąd wykurzyć. Niestety nie widać, żeby się bał nawet takiej potęgi jak klany Zabójców i Pogromców...dlatego szukamy szalonych podróżników, dla których sława i pieniądze są ważniejsze od życia....przyłączycie się? Aha, i kim jest ten mężczyzna w kapturze, z którym rozmawiał wasz przywódca?

Anyzratak (Jake)

- Co do mnie macie mój miecz! - powiedział Will. Wyglądało na to, ze albo nie mógł, albo nie chciał powiedzieć kim jest zakapturzona postac - jakby zignosorwał pytanie...
Inni Lobosi spochmurnieli, ale dwóch jeszcze, Atres i Coco zgodzili się do was dołączyć.

Greywood

Coś o demonach... Wiem że to niecodzienne pytanie ale czy wiesz coś o demonach bądź o kimś kto się nimi zajmuje w tym mieście?...

Jasir (Viron) Mahdi

-Phi! Psy! Chodźmy stąd...dobrze...hmm...co teraz. A wracamy do naszego demona...

Anyzratak (Jake)

- demona? - Will i pozostała dwójka wstali z toba od stołu. Gdy byliście na tyle daleko, że reszta nie mogla usłyszeć, Will szepnął - zrozumcie ich, Warlock wyrządził im straszną krzywdę... powybijał rodziny i troturował ich. Mają złe wspomnienia, nie można się dziwić, że w tak krótkim czasie od ucieczki nada się go boją...
- Mozesz nam powiedzieć, o jakiego demona chodzi? - Coco przyzwyczaił się widocznie już do myśli, że będziecie sobie pomagać i postanowił od razu przystapić do rzeczy.

- To zakazany temat! - więc handlarz jednak coś wiedział...

Jasir (Viron) Mahdi

-Nic strasznego. Mały chłopiec po śmierci został demonem...

Anyzratak (Jake)

- Taaak, rzeczywiście nic strasznego... głupcze! Przecież to nic strasznego moze bez problemu sodtac się do ojca i nawet innych, skoro jest mały i zrobić im krzywdę! Zostawiliście ich samych? - Coco znał się na rzeczy, ale Atres był milczący.

Greywood

Widzisz tam skąd pochodzę na zakazane tematy trzeba rozmawiać z właściwymi osobami... Możesz mi nie ufać ale ja muszę to wiedzieć... Jeśli to miejsce jest niestosowne to pójdźmy na chwile do baru czy gdzieś. Widzisz ten miecz <wyciągam lekko kawałek Arminas Tasartir'a (magicznego miecza)> jest on wstanie zabić człowieka bądz demona... <oczywiście akcentuje każde słowo> Oczywiście nie przychodzę cię zabić <złowrogi śmiech> tylko potrzebuję tych informacji żeby ratować wam tyłek! <złowrogi błysk w oku>

Jasir (Viron) Mahdi

Ekhem, magiczny miecz nie zabije demona.

-E, nic mu nie będzie. A jeśli nawet, to nie ojciec jest tu najważniejszy. Jak chcieliśmy go przekonać to nie chciał uwierzyć.

Anyzratak (Jake)

- Masz dzieci, Vironie?

- Żaden miecz, nawet taki nie zabije demona... tu trzeba czegoś więcej... Posłuchaj, powiem ci co wiem, ale nie rozpowiadaj tego bo wygnają mnie z tego miasta!
Długo podróżowałem. Widziałem wiele. Ale jedno Ci powiem - gdyby nie dobry zarobek już dawno by mnie tu nie było. Co z tego, że uczty! Noc to tutaj najstraszniejsza pora...
Widzisz te wieże? Ludzie moga Ci powiedzieć wszystko, ale nie przyznają się że słyszeli... a słyszeli! Podczas pełni księżyca przylatuja tu dziwne stworzenia, ale widzimy tylko ich cienie..
Jednak wszyscy słyszą przedśmiertne krzyki gości właścicieli wież...

Greywood

Dziękuje.. Nie powiem nikomu.. A teraz żegnaj gdyż muszę odnaleźć moich przyjaciół.<idę do Viriona>

Jasir (Viron) Mahdi

-Mam, ale nie znam go. Sam mnie odnalazł.

Anyzratak (Jake)

-Więc nie zrozumiesz... Radość ojca z tego, ze jego syn jednak przeżył, choć byłoby to jak najbardziej niemożliwe, zasłoni logikę...
W tym samym momencie dochodzi do was Greywood.

Jasir (Viron) Mahdi

-O, a to jeden z wojów, którzy nam towarzyszą...Greywood

Anyzratak (Jake)

- To jest was więcej? Prowadźcie, musimy poznac resztę - mówi z lekkim uśmiechem Will odpychając przygnębiajace tematy.
Słyszycie jak Coco i jego milczący kolega szepczą coś do siebie.