..::WarlandRPG::..

Anyzratak (Jake)

Przywołana przez Ciebie siła zniszczyla drzwi, ale bardzo cię osłabiła. Nie masz już pm.
Przechodząc nad odłamkami drzwi przez chwilę nic nie widzieliście, jednak gdy kurz już opdał waszym oczom ukazał się następujący widok: podogę pokrywały przedziwne, krwisto lśniące wzory wyryte w kamiennym podłożu. Tworzyły okrąg.
Wokół tego dziwnego koła również w orkag układały się wnętrzności jakiegoś zwierzęcia (mieliscie taką nadzieję). W środku stał pulpit - pusty niestety, stolik z różnymi przyprawami, złamane pióro i amulet. W powietrzu unosił się dziwny zapach.

Jasir (Viron) Mahdi

Anyzratak, Łowcy nie korzystają z MP. Ale rozumiem, że nie mogę rzucać zaklęć. Dobra.

<podchodzę do amuletu>

Co to...

Anyzratak (Jake)

Sorry, to ja też mam powiedzieć, ze PS nie korzystają z PM, mają jakieś inne źródło energii i nie tracą pm przy korzystaniu z magii... to porabane!

Anyzratak podszedł do Ciebie.
- Przywoływali demony.
Dotknął ostrożnie amuletu i syknął, gdy ten sparzył mu rękę.
- Jesteś wrogiem demonów - wyszczerzyłes w szzyderczym uśmiechu zęby, Viron. Chwyciłeś amulet w rękę i zawyłes, gdy ten sparzył ci skórę.
- No tak, ty za to jeteś ich wielkim przyjacielem, zaiste. Masz już własną Ligę Ochrony Kochanych Demonków?
Nie wiem, co tu się działo, ale nic tu po nas.

Jasir (Viron) Mahdi

I`m sorry, ale to zaakceptowałaś...poza tym, odejmuj kasę na czary Łowców z plecaków. To co przywołałem, kosztuje podajże połowę tego, co mam, także u nas mana zamienna jest ze złotem...

-No, to co...wychodzimy...ej, a co to za pióro?

Anyzratak (Jake)

Kurna, Viron, mam juz tyle roboty że za te czary to mógłbyś sobie sam odejmować, i swoim Łowcom... o ile możesz.

Tym razem Grey podniósł złamane pióro, jednak nie było w nim nic dziwnego ani magicznego.
Wyszliście na zewnątrz i dogoniliście Anyzratak'a.
Trzecia wieża ukazała przed wami schody zarówno w górę, jak i w dół.

Jasir (Viron) Mahdi

-Chodźcie w dół...

Anyzratak (Jake)

Anyzratak skinął głową. Poszliście schodami w dół.
Schody schodziły w dół, skręcajac ciągle w prawo.
I nie miały końca.
Po kilkudziesięciu minutach postanowiliście wrócić - zmarnowaliście już i tak duzo czasu.
Nagle podłoga zapadła się pod wami.
Spadliście w ciemność.
************
Odzyskaliscie przytomność słysząc skrzeczący głos także obudzonego demona-kurdupla, jednak nie rozumieliscie słów.

Jasir (Viron) Mahdi

-Ooo...kurv@!!!!

Anyzratak (Jake)

Uderzyła cię pięść demona.
- Cicho!
Zamrugałeś.
Byliście w ciemnym korytarzu, wysoko nad wami widac było milimetrową kropeczkę światła. Jak to możliwe, ze tu spadliście, a żyjecie?...
Demon widząc, że się rozglądasz, wskoczył ci na ramiona.

Jasir (Viron) Mahdi

<otrząsam się>
-Weź go ze mnie!!!

Greywood

Hihihii... Virion ma zwierzaczka!

Anyzratak (Jake)

Anyzratak złapał demona za szyję (tja, damski Darth Vader.. tzn. męski, ale co tam

)
i zdjął go z ciebie.
Walnąłeś go w łeb. Ręka zabolała, ale demon stracił przytomność.
- Albo macie mocne zaklęcie latania, a wiem że nie, albo spróbujemy się stąd wydostać w inny sposób. Jakieś pomysły?

Greywood

Hmm. Nikt z nas nie ma żywiołu wiatru... Może zrobimy sobie w ścianie otwory ogniem? Będzie żmudnie, ale na razie na nic lepszego nie wpadam.

Anyzratak (Jake)

-Nie sądze, by to zadziałało. Te ściany muszą być piekielknie grube... ała!- Anyzratak przesunął się nieco w ciemności. - Kolce? Cud, że wylądowaliśmy obok... albo pułapka... - jego głos przycichł nieco gdy przesuwał się dalej - Dość długa ta dziura...aaaaaaaaaaaaaa! - kolejny krzyk Anyzratak oddalał się z dziwną prędkością jakby ten... spadał? zjeżdżał?

Jasir (Viron) Mahdi

-Ale to kretyn. Chodź, spadamy stąd. Niech zdycha. Ja tam wolę się tym zająć odgórnie. Przywołaj Ognistą Wiwernę. Poniesie nas...