..::WarlandRPG::..

Jasir (Viron) Mahdi

-Niczego. Jakieś pieprz0n! anonim do mnie list wysłał...ale już wracam, KMIOTY!!! - ostatnie słowo akcentuję tak, żeby karczmarz dosadnie usłyszał.

Tandar

-dobra-ide za Elesienem

Alaron aep Anguamen

Anyzratak (Jake)

Viron i Grey
- Szukasz Pogromców? Przed chwilą u mnie byli. Zakładam, że ty jesteś Viron, a ten to Greywood.
nie liczcie na wampiry - ciagnął ze śmiechem - zdradzają bardziej niż wy, więcej niż raz.
Odpisze poźniej...

Jasir (Viron) Mahdi

-E...niech zdradzą, ja chcę żeby wyciukali do dna z tych karczmarzy...nareszcie gadam z kimś na poziomie.

Elesien Redriel

Ehh... Jak każda wioska.

Tandar

-jak każda inna.

Anyzratak (Jake)

I tu mam problem, bo Tandar zmienił strony Wesoly

teraz może ustalmy, czy gramy przynajmniej do końca rozdziału tak jak do tej pory czy mam zaaranżować spotkanie i okoliczności pozwalające na dołączenie do grupy Łowców?

Tandar

możemy grać z łowcami spotkam się pożniej

Jasir (Viron) Mahdi

Dooobra

Alune

Hmm..no to jego odwiedzę jutro. Teraz muszę poszukać noclegu. <udaję się do karczmy>

Elesien Redriel

Ehh.. Wracamy? <pytam się Tandar'a>

Tandar

-a co tu bedziemy robić pewnie że wracamy.

Greywood

Hmm ja tam wampiry lubię... Virion ty sobie leć. Ja zostaję. Lubię karczmy. Jak chcesz możesz ją spalić. Ja sobie tu zostanę <rozsiada się na jednej z ław i patrzy na karczmarza>mogę oczywiście? <zwraca się do postaci> Pozwolisz Wąpierzu, że Ci coś postawię? Pijesz cokolwiek?

Anyzratak (Jake)

Dobra, powoli Wesoly

Viron i Grey
Niski jegomość ukłonił ci się.
- Dziękuję ci, panie. - nie wiedziałeś, czy traktować to jako kpinę, czy szacunek.
- A Ty, jeśli do mnie mówiłeś, nie nazywaj mnie tak. Nie, dziękuję, nie mam ochoty teraz pić. Proszę, powiedzcie co was tu sprowadza, bo spieszę się nieco. Może będę mógł wam pomóc.

Selenia
Znalazłaś nocleg. Rozumiem, że kładziesz się spać?

Alaron
Anyzratak skierował swe kroki do handlarza, gdzie dokonał niezbędnych zakupów. Potem jednak coś przerwało normalność tego dnia, o ile można go było nazwać normalnym.
Kobieta, która własnie wyszła z jedego z domów, na widok Anyzratak'a uniosła brwi i uśmiechnęła się, po czym podbiegła do niego i ucaowała go w policzki.
- Co ty tu robisz, Anyzratak?
- Sprawy klanowe, moja droga... pozwól, że ci przedstawię, to jest Alaron, Pogromca Smoków.
- Witam cię, Alaronie. Wybaczcie mi, Anyzratak, wiesz, że Martin tu jest? Pamiętasz go wogóle?
Nic nie rozumiałeś z tej rozmowy, ale widząc tak zaskoczonego Anyzratak'a grzeczność nie powstrzyała cię przed zadaniem pytania:
- Anyzratak, o co chodzi? Kim jest Martin?
- To... to mój stary przyjaciel...skad on się tu wziął?...
- Po naszej ostatniej przygodzie zamieszkał tu...och, choć, sam go zobaczysz!
- Poczekaj...
Anyzratak odwrócił się do Ciebie.
- Alaronie, możesz sam dokonać pozostałych przygotowań? Pójdź do drugiego handlarza, zakup prowiant na drogę, dużo, by starczyło dla nas wszystkich, i wróć do karczmy, dobrze? Wkróctce do was dołaczę. Zgoda?