|
..::WarlandRPG::.. ..::Smocze RPG::.. - Warland...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ethar Youngdevil
Pogromca Smoków
Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z puszki Pandory
|
Wysłany: Nie 17:51, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogule. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
-(...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tajemnica Płeć: Mąż
|
Wysłany: Nie 18:23, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogule. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
-(...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
-Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ethar Youngdevil
Pogromca Smoków
Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z puszki Pandory
|
Wysłany: Nie 21:09, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogule. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
-(...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
-Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka moje synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tajemnica Płeć: Mąż
|
Wysłany: Nie 21:23, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogule. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
-(...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
-Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka moje synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
-Aha...rozumiem-odparł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ethar Youngdevil
Pogromca Smoków
Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z puszki Pandory
|
Wysłany: Pon 8:31, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogule. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
-(...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
-Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka moje synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
-Aha...rozumiem-odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jano
Zabójca
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cholerzyn
|
Wysłany: Pon 13:56, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tajemnica Płeć: Mąż
|
Wysłany: Pon 18:09, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedzial hobbit.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ethar Youngdevil
Pogromca Smoków
Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z puszki Pandory
|
Wysłany: Pon 19:06, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś,,, anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bartek_2506
Zabójca
Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 972
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wszystkiego po trochu...
|
Wysłany: Pon 19:09, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś,,, anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupe rybna z dwoma dokladkami, tluste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiaja jesc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ethar Youngdevil
Pogromca Smoków
Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z puszki Pandory
|
Wysłany: Pon 19:26, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś,,, anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupe rybna z dwoma dokladkami, tluste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiaja jesc. - Wtem głos wyszedł z za krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jano
Zabójca
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cholerzyn
|
Wysłany: Pon 19:48, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasir (Viron) Mahdi
::Mistrz Gry::Admin::
Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 9174
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tajemnica Płeć: Mąż
|
Wysłany: Pon 20:39, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i nie widzialne, piękne skarpetki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jano
Zabójca
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cholerzyn
|
Wysłany: Pon 21:33, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i nie widzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jano
Zabójca
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 1280
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cholerzyn
|
Wysłany: Pon 21:33, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i nie widzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ethar Youngdevil
Pogromca Smoków
Dołączył: 15 Cze 2007
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z puszki Pandory
|
Wysłany: Pon 21:36, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hobbit leżał nad brzegiem jeziorka i moczył w wodzie stopy. Wziął swój ręcznik i wytarł sobie nogi. Wypił z manierki kilka łyków bimbru. Zakorkował bidonek i popatrzył się za siebie. Widząc tylko las, odwrócił głowę i poszedł spać. Sniła mu się piękna królewna. Miała żółte włosy. Widział ją na wieży... w zamku olbrzyma.
Nagle hobbit Niu (tak się nazywał), obudził się. Podbiegł szybko do studni. Niestety jej nie znalazł, więc poszedł do domu. Znajdował się on na wzgórzu, za stodołą. Tam znalazł studnię. Zauważył, że coś w niej żyje. Jakieś robaczki! Tyle, że dwumetrowe. Zaczęły pełzać w stronę biednego niziołka... Więc hobbit zaczął kopać biednego (jasne) robaczka, swoimi dużymi stopami. Mimo to, robal niebezpiecznie się zbliżał. Przerażony Niu zaczął krzyczeć "Pomocy!".
Z pomocą przyszedł mu jakiś człowiek z kijem. Kij był duży i z betonu.
- W mordę jeża! - Krzyknął hobbit.
- Nie przeklinaj - usłyszał głos z nieba, i walnął w niego piorun...
Niu zaskamlał, zwinął się w kłębek i zasnął.
Obudził się rano i zobaczył prawdziwe dziwy!
W powietrzu latały różowe krowy, a po glebie łaziły czerwone kozy. Kraby mówiły ludzkim głosem, a wilki przebraly się za osły. A te osły były jedzone przez myszy, przebrane za lwy (osły).
- Ki czort? - mruknął Niu i wygulgał kilka łyków ostrej samogonki. Czterdziestoletnia gorzałka dała mu niezłego kopa. Oszołomiony usiadł na niewielkim kamieniu. Po chwili zobaczył, że
nogi mu uciekają. Zaczął je gonić, ale ze względu na gorzałkę biegł bardzo wolno. Ale po chwili butelka zaczęła się palić, więc miał już nitro...Nagle wywalił się. Na szczęście nogi przestały już uciekać od właściciela i wróciły na miejsce. Ucieszony powrócił do picia. Po chwili gorzałka mu się skończyła. Z tego powodu poleciał do sklepu. Był on jednak zamknięty. Postanowił odwiedzić SuperMarket. Jednak na jego miejscu stała jakaś wierzba. Zauważył małą dziurkę i wszedł do niej... po chwili znalazł się w sklepie Auchan. Niestety, i tam wódki nie było. Na szczęśćie Niu spotkał Józefa Pędzowycza. On podarował mu szklanicę tego trunku.
Podniecony hobbit wyszedł na powierzchnię. To, co tam zobaczył przerastało jego wyobraźnię. Świat był żółty. I czerwony. Z odrobiną zieleni. Aha, i trochę niebieskiego też było... Ogólnie wszystko skapano w pomarańczowym kolorze.
Słoneczko było niebieskie, a niebo zielonkawe. Trawa była beżowa. Morze pisało się przez "ż" , a może przez "rz". "Dobry trunek" okazał się płynem do mycia naczyń, który szybko wyparował z żył stworzenia. Poszedł więc nasz hobbit dalej.
Po drodze zobaczył hipermarket Tesco. Był on jednak zamknięty.
- Ach do muchy - zaklął hobbit - to już nawet w Boże Ciało nie pracują??
- Nie... - powiedziała strajkująca kasjerka.
Niu upitolił jej łeb łopatą. Zaczął uciekać, a za plecami usłyszał szept umierającej kasjerki - "Chłopie! Zjechany?? To sie leczy!"
Uciekał, uciekał...aż wpadł na drzewo.
Drzewo okazało się niejakim [Jak nie można podawać danych osobowych to masz] Nierysiem Gałązką!! - aktywistą partii "Drzewa mają głos".Właśnie odbywały sie wybory nowego przewodniczącego partii. Politycy reklamowali się różnymi obietnicami. Np : Ja wam wszystkim zrobie dobrze, tu nie bedzie bandyctwa ani wogóle. Tak to sobie mówili gdy nagle nasz Niu powiedział :
- (...) - to chyba znaczyło "Chłopie... zjechani?? to sie leczy i sie za tym biega".
Politycy zdenerwowani ta odzywką poszli spać.
- No trudno - wychlipał Niu - dlaczego nikt mnie nie kocha??
- Bo głupio mówisz - usłyszał głos.
- Mam to po rodzinie od strony ciotecznego wujka mojej synowej... - odparł zmieszany i ciut zdezorientowany...
- Aha...rozumiem - odparł.
- Panie Głosie, pan istniejesz czy to mnie tak ten bimber zjechał?? - Zbulwersował się Hobbit z nutką paniki.
- Sam nie wiem.
- A ja wiem! - powiedział hobbit.
- Hobbicie... ty jakiś dziwny jesteś... anomalia jakaś... człowieku... co ty na obiad dzisiaj miałeś??- stwierdził głos.
- Zupę rybną z dwoma dokładkami, tłuste frytki, trzy kotlety schabowe... hobbity uwielbiają jeść. - Wtem głos wyszedł zza krzaka... okazał się rudą blondynką o zielonych, brązowych oczach, w kapeluszu i bez nakrycia głowy... Zalatywało od niej gnojem i tanią wódką. Poza tym miała białe, ale jednak czarne włosy, i nie widzialne, piękne skarpetki.
Niu pomacał ją kijem po twarzy.
- Chłopie... Ty lubisz jak ci przejeżdżają arbuzem po twarzy?? Bo ja nie... - Oburzyła się dama... albo to chłopak był...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|