..::WarlandRPG::..

Nerevan

- Wolny, a jakże. Ale nie zwykłem do tego, by się ludzie w kościele po cieniach chowali. Człowiek przez całe życie się uczy, jak widać.

Amon

-Wybacz, zboczenie zawodowe... Zresztą niewiele gorsze od grożenia ludziom siarką i ogniem piekielnym. Ziemia jest już wystarczającym piekłem stworzonym dokładnie jak twórca chciał... - Stwierdził przeparadowawszy przez środek kościoła, siadając w pierwszym rzędzie, z boku ławki.

Nerevan

- To nie Bóg potępia człowieka, to człowiek potępia Boga. Nie chce z nim być, więc od Niego ucieka ze wstydu. A jeśli ktoś szuka nieśmiertelności na własną rękę, to jednocześnie odrzuca dar Życia, który zostaje dany przez Boga. Czy świat jest piekłem? Nie uważasz, że to my, śmiertelnicy, zniekształciliśmy ten świat, czyniąc go miejscem niebezpiecznym? Czy wojna jest dziełem Boga? Nie, to my owładnięci nienawiścią, żądzą władzy i bogactwa- przed którymi, zauważ, Bóg przestrzega- doprowadziliśmy do niej.

Amon

-Bóg ma wszystko tak jak chciał mieć... - Mruknąłem, rozsiawszy się już wygodnie - Jest wszechmocny? Stworzył wszystko tak jak chciał? Więc ma co chciał... Wolną wolę i jej mechanizmy też ukształtował, no chyba że coś mu narzuciło reguły? Coś starszego? - Zamilkł spoglądając wyczekująco na kapłana

Nerevan

- Ktoś tu nie rozumie, czym jest wolna wola. Według Ciebie Bóg miałby z nas zrobić maszyny, bezwolne rośliny? Nie, dał człowiekowi wolność. A korzystając z niej robimy wszystko na własną odpowiedzialność. Chcesz oskarżać Boga o to, że nie zrobił Ciebie warzywem, które nie myśli co robi? Wiesz, ja już wolę mieć tą wolną wolę. Nie ma nic starszego od Boga. Dla niego wszystko jest teraźniejszością. Tym jest wieczność.

Amon

-Jestem tylko laikiem w tych sprawach - Powiedział wzdychając, i wstając - Mam tylko swoje przemyślenia i obserwacje... Ale wola boga... Właśnie dlatego uważam że nie istnieje. Przynajmniej taki, za jakiego go uważamy.

Nerevan

- Nikt nie zmusza do wiary. Poza tym lepszy jest szlachetny niewierzący, niż haniebny wierzący.

Amon

-Tak... Na całe szczęście nikt... - Zamilkł podchodząc do ambony - Jestem przywódcą Tancerzy, przybywam zaproponować naszą pomoc w walce z plagą splugawionego życia rozdzierającego równowagę, Ojcze...

Nerevan

- To dlaczego z tym do mnie? Nie dowodzę obroną. Idź i walcz z tym paskudztwem. Sam też zaraz wyruszę.

Amon

-Pomyślałem, że dobrze było by poznać i współpracować z kościołem... - Mruknął zatrzymując się i spoglądając na ołtarz - Wiara... Heh... Pozwolisz, iż wyruszę z tobą?

Nerevan

- Jasne.- schodzę z ambony i ruszam z Amonem szukać zdechlaków. Zamykam za sobą kościół.

Amon

-Nie macie żadnych przesłanek, na temat sprawcy tego zamieszania? - Zapytał wychodząc za nim

Nerevan

- Na razie nie. Zaatakowali już kowala, ale udało się go ocalić. Handlarza tkanin niestety nie. Teraz padła karczma... To się dzieje za szybko, nie mamy czasu na dokładne badania. Jeśli Tancerze nam pomogą w eliminacji tych... stworów, to być może uda nam się wykupić trochę czasu i rozpocząć śledztwo.

Amon

-Ktoś zamierza się na gospodarkę Warlandu? - Zapytał się jakby sam siebie idąc powoli za Nerevanem - A może... Hmm... A zombi mają jakąś niezwykłą cechę, albo rodzaj zachowania?

Nerevan

- Zauważyłem zdolności telepatyczne. Włamują się do umysłów i sieją w sercach grozę. Odporne na symbole Sacrum. Bardzo szybko się uczą. Zadziwiająco szybko. No i są strasznie żądne krwi.