..::WarlandRPG::..

Tard

Kiwam głową na znak że rozumiem, podchodzę do Shani i Nerevana.

Nerevan

- Shani... Wiesz co. Uciszyć. Unieruchomić.- szepczę na ucho do Tarda.- Wiesz po co.

Agroth

*Widząc iż jego krzyki nic nie pomagają naprężył mięśnie mając nadzieje jednak samemu się uwolnić.Krzyk drowa natężył się bowiem teraz był nieco głośniejszy oraz przypominał zdzieranie gardła.*

Tard

- Dobra - Zachodzę Shani od tyłu, szybkim ruchem unieruchamiam jej ramiona i dłonią zasłaniam usta.

Alaron aep Anguamen

| Nie ma tak dobrze hahaha|

Jeden z kultystów zauważył idącego Tarda i natychmiast posłał w niego zaklęcie przez które tard traci przytomność. Zdziwieniu kultyści przerywają ceremonie i zaczynają do niego podchodzić

Shani i Nerevan nie zostajecie "na razie zauważeni"

Shani dea Deltus

-Tard chyba nie wie co robić -szepczę. -Musimy zaatakować tego gościa ze sztyletem. Biorę go Ty mnie osłaniaj.- szykuję sie do ataku. -Ufam Ci ojcze.

Nerevan

- No tak... Cały plan poooszedł...- krzywię się. Wyjmuję księgę i wyjmuję zwój Bariery.- Czas rozpocząć taniec... - wbijam zwój nożem w posadzkę uaktywniając Barierę na terenie sali.

Alaron aep Anguamen

odpowiem jutro muszę przemyśleć sytuacje i potrzymać was w niepewności Wesoly

Agroth

*Drow przestał krzyczeć widząc iż nic to nie pomaga.Co szalonego mogło mu jeszcze przyjść do głowy....nagle mężczyzna zaczął się spazmatycznie śmiać.Jego oczy zabłysły czerwienią która jako drow miał wrodzoną.*uwolnijcie mnie natychmiast*powiedział stanowczym głosem*

Shani dea Deltus

-Ty przeklęty, popaprany szaleńcu. O Chrystusie do licha żeś zapomniał? Ty... ty..- Biję Nerevana po twarzy Tarda zostawiam i "cichaczem" idę w stronę Agroth'a w celu rozcięcia trzymających go więzów.

Nerevan

- Zapomniał...- uśmiecham się lekko masując się po twarzy.- Jeszcze Cię dorwę. Ukatrupię. Zdrajczyni, opętana. Tacy jak Ty nie zasługują na miłosierdzie.- szepczę sobie. Wzdycham.- Ty NIC nie wiesz...
W obecnej sytuacji obudzenie Tarda i tak nic nie da. Będąc pod wpływem Bariery jego zdolności bitewne na pewno uległy osłabieniu.
Więc co? Co z nią? Zabić? Nie, obiecałem mu, że jej na razie nie tknę...

Alaron aep Anguamen

| Nerevan kase za barierę sam sobie odejmiesz bo jak sie nie znam na tamtym systemie tak jak ty.

Shani proszę abyś nie szastała "Chrystusem" na prawo i lewo bo może to razić nie których użytkowników wiem że fabuła etc. [a poza tym jesteś prawie demonem] ale wszystko ma swoja granice.
|

Tard leżysz nie przytomny.

Reszta
Kultyści z rozbawieniem obserwowali jak Shani uderzyła w twarz Carla.
Po czym przygotowują się do ataku.

Shani biegniesz na oślep w stronę Agroth'a co wprowadza ich w krótkie osłupienie. Jednak szybko sie otrząsają. Ponieważ znajdujecie się w świątynie Meesi magia mroku jest tu bardzo silną. Bariera zostaje przełamana. Kultyści przy pomocy bereł rzucają na ciebie czar Shani również tracisz przytomność i przewracasz się na twarz u ich stup.

Agroth
Mistrz ceremonii widząc twój śmiech pomyślał że jesteś niespełna rozumu
i dalej obserwował walkę.

Nerevan

Kultyści otaczają cie powoli. Własna barierą Energi zamykają wyjście z sali. Jeden z nich krzyczy

-Poddaj się... Albo skończysz jak oni. Możesz do nas dołączyć jako mroczny kapłan lub skończyć jako dar dla Meesi -

Nerevan

| Bariera nie wymaga pieniędzy: wystarczy mieć wcześniej wykupiony zwój. A ja go mam. Poza tym: przełamać Barierę? Hoho! To musi być naprawdę potężna moc... Lekka przesada, ale dobra, MG to MG. Nie po to ją tworzyłem, żeby teraz można było ją tak sobie ignorować -,- |

- Spadaj. Nie jestem jeszcze aż tak szalony.- odpowiadam kultyście z lekkim, przedrzeźniającym uśmieszkiem.- Czas rozwiać wszystkie wątpliwości...
Dominus, tutela me... et infigo mei gladius. Maledictum suus!
- Więc pokaż, że jednak się dla Ciebie liczę... Panie.- czekam na ich reakcję... I JEGO reakcję.

Alaron aep Anguamen

| jesteś w sanktuarium bardzo potężnego kultu... co innego jakieś zwykłe chatki lasy itp ale to jest sanktuarium

oddam ci zwój na koniec

jak nie zapomnę Wesoly

|

-Jesteś potężnym kapelanem potrzebujemy takich jak ty. Poza tym ocalisz życie towarzyszy. Tego na stole też -

Nerevan

- Mam lepszy pomysł. Poddajcie się i nawróćcie. Ocalicie swoje życia. Spóźniliście się, stary, dobry i miły kapelanik już odszedł. Teraz... został tylko krzyżowiec. Dlaczego ma mi zależeć na Łowcach? Hm? To wysłannicy demonów, nie zasługują na szacunek.- mówię bawiąc się ostrzami.- Co powiecie na... pertraktacje? Nie powinienem... Ale co tam.- próbuję zyskać na czasie czekając, aż Tard się ocknie.