..::WarlandRPG::..

Alaron aep Anguamen

Kultyści wybuchnęli śmiechem.
-Pertraktacje są wtedy kiedy obie strony mają coś do zaoferowania. Gdyby nie twoja bariera też byś leżał razem z nimi.
Przedstaw nam swoją propozycje. Nie wszyscy z nich to łowcy... Tam na stole jest jeszcze ktoś. Po niego pewnie przyszli. Chciałeś pomóc łowcą uratować tego Drowa... Aby powstał kolejny sługa demonów. Jesteś do nas podobny chcesz pieniędzy dóbr tego świata i wiesz o ty... Dołącz do nas lub przedstaw swą propozycje. -Kultyści się za śmiali

Agroth

Ja sługa*spytał nieco rozbawiony.*nie będę żadnym demoniczny sługą rwa mac*krzyknął oburzony robiąc zdziwiona minę.*

Alaron aep Anguamen

-Cicho psie... może mówić i ruszać sie tylko dzięki naszej uprzejmości nie przeszkadzaj - powiedzieli kultyści

Nerevan

- Co?- pytam się nie za bardzo rozumiejąc o czym oni mówią.- Ja? Dóbr? Pieniędzy? Chyba się nie dogadamy... Jestem tu tylko z obowiązku, a współpraca z nimi to niestety niemiła konieczność... Co ja mam do zaoferowania? Wasze życia... Jeśli tu zaginiemy, w niedługim czasie zostanie tu przysłany oddział Instytutu, który specjalizuje się w rozbijaniu takich jak Wy... Łowcy chyba też nie będą zadowoleni. Poza tym dojdzie śledztwo wynikające z zaginięcia rektora Akademii... Jak myślicie? Jak długo jeszcze tu spokojnie posiedzicie? Tydzień? Dwa?
Tard, obudź się...

Alaron aep Anguamen

-Ha ha ha... Nie zastraszysz nas. Dołącz do nas albo wszyscy zginiemy. Śmierć nie jest nam obca. Łaska naszej bogini nas strzeże. Czy zaryzykujesz życie nie winnej? Ofiary? Tej na ołtarzu. Dołącz do nas lub złóż broń... -

Tard cicho jęknął ale zostało to zignorowane

Nerevan

- Waszej *bogini*? Dobre... Łaska? Nawet nie macie pojęcia, co to jest. Te Wasze sanktuarium jest żałosne, dostanie się tutaj to żaden problem. Powinniście być o wiele ostrożniejsi. Słabiutko, słabiutko... Swoją drogą: czy to, że składacie ofiary z elfów nie ma przypadkiem jakiegoś związku z ostatnimi wydarzeniami w Zirael? Hm?
Pośpiesz się chłopie, nie wolno Ci teraz spać... Kończą mi się tematy...

Alaron aep Anguamen

Tard znów jęknął. Jeden z kultystów kopnął go w brzuch tak że ten znów jęknął, krew wypłynęła mu z ust ale żył.

Tard po woli odzyskujesz przytomność

-To nie jest główna siedziba naszego bractwa. Jesteśmy tylko opiekunami tego miejsca.
i tak po części mają.

Shani dea Deltus

|A kiedy ja się obudzę?|

Nerevan

- Nie odpowiedzieliście na moje pytanie. Czy to, że waszymi ofiarami są elfy to tylko przypadek? Czy może kryje się za tym rasistowski spisek?- spoglądam kątek oka na Tarda.
Trzymaj się, trzymaj, zaraz im pokażemy...

Tard

- Ech...Co robić, co robić. Nerevan...Żeby tylko odwrócił na moment ich uwagę, nie wiem...Muszę mieć chwilę na wstanie i przygotowanie do walki.

Alaron aep Anguamen

| od kiedy możecie gadać telepatycznie? |

Shani również się powoli budzisz.

Jeden z kultystów kopie w twarz Tarda. Masz złamany nos. Shani zostajesz kopnięta prosto w brzuch. Wszystko cie boli.

-Czas się kończy. Spisek hahaha ty mała istoto nic nie rozumiesz... Nie nie zrobię ci tej przyjemności i nie wyjawię tajemnic naszego bractwa. Wybieraj: Dołącz do nas po dobroci albo skaż na śmierć przyjaciół i towarzyszy, w tedy pojmiemy cię i siła zmusimy do służby przy Meesi. -

Shani dea Deltus

|Czyli wszystko od Nerevana zależy? |

Tard

| Nie gadałem do niego.... przeczytaj jeszcze raz....|

- KU*WA! Pierd*lić to..... - Jak najszybciej potrafię łapię za miecz i podcinam kultystom znajdującym się w zasięgu miecza nogi. Jeśli jeszcze zdążę to rzucam się na pierwszego lepszego i wbijam mu ostrze w klatkę piersiową.

|JUŻ

|

Agroth

o bogowie*krzyknął znudzony drow.*błagam wypuść mnie bo prędzej zginę z nudów niż od tego rytuału...*ziewnął cicho i słuchał nieco nużącej dla niego rozmowy.*

Alaron aep Anguamen

| tard ocenzuruj przekleństwo!!! |

Jesteś wyczerpany. Niestety Kultyści mają pod szatami jak widać jakieś spodnie z kolczugi. Ostrze się odbija. Zostajesz skopany do półprzytomności. W dodatku jeden z nich wbija ci sztylet w brzuch. Jak nikt ci nie pomorze to się wykrwawisz.

Agroth

Zostajesz uderzony w twarz i również łamie ci się nos.

Carl

-Jaka jest twoja decyzja? -