..::WarlandRPG::..

Nerevan

- A mam wybór?- odwracam wzrok nie chcąc patrzeć jak Tard będzie się wgryzał...- Sam jestem zdecydowanie zbyt słaby, nie mam szans... Powiedzmy, że jesteś mi potrzebny. Poza tym... Przeżyję. Nie takie... zgorszenia mnie już spotykały. BIERZ ZANIM SIĘ ROZMYŚLĘ!

Tard

- Ołkej - Wpijam się w nadgarstek Nerevana. Piję po woli, nie chcąc go przestraszyć, gdy zaspokoję głód, delikatnie się "odsysam". - Nigdy Ci tego nie zapomnę, masz u mnie dług wdzięczności....Teraz odpocznij, dokończ jeść i pomyślimy co dalej.

Nerevan

- Ta...- urywam kawałek szaty i obwiązuję nadgarstek.- Ale masz milczeć na temat... moich wspomnień. Wyczułeś je, prawda?- spoglądam poważnie na Tarda. Zasiadam do stołu i się posilam.- Nikomu nie mów. Tak będzie lepiej. O całym zajściu. Ech... Zastanówmy się nad naszym położeniem.

Alaron aep Anguamen

| nie zdążyłem napisać |

Tard i Carl
W jednym kielichu była krew...

Reszta

-Ja? Byłem jednym z nich... Odszedłem od nich i tak mnie ukarano... Jestem nie widomy... I zostanę złożony w ofierze razem z wami. -

Nerevan

- O... nie zauważyłem...- krzywię się lekko wskazując na kielich.

Shani dea Deltus

-W ofierze...?! Elesien! Słyszysz Ty to? Dobra... Gadaj co wiesz o tym miejscu o tej celi i o tej piepszone* sekcie!- Do nowego.

Tard

| teraz dopiero o tym piszesz? T_T |

- Eech - wzdycham - No trudno, stało się. No ale cóż... Mogę Cię zapewnić że zatrzymam to dla siebie, nikt inny nie dowie się o tym co tu zaszło. - Milczę przez chwilę - A co do naszej sytuacji... Sam nie wiem, nie widzę tu żadnej drogi ucieczki, kompletnie NIC... Chyba pozostanie nam tylko czekać.

Nerevan

- Czemu mi się wydaje, że te ubranie... Jest związane z jakąś ceremonią...? Hmm... Psiakrew! Jakbym miał moją księgę sprawdziłbym to... Pozostaje nam... Czekać?

Alaron aep Anguamen

-Ano ja wiem nie wiele... Zostałem tu wysłany przez niejakiego Alarona... jestem pogromcą. Rada smoków powierzyła mu rozwiązanie problemu w mieście. -

Tard & company

W pewnej chwili w ścianie pojawiły się drzwi. Wszedł przez nie elf w bardzo bogatym i długim czarnym płaszczu. Był w kapturze z którego wychodziły mu złote włosy sięgające pasa.

-Mam dla was propozycję. Zamiast stać po złej stronie barykady przyłączcie się do nas. Tacy jak wy mają u nas dobre miejsca. Upadły kapłan i wampir... Obaj wyrzutkowie społeczeństwa... Nasza sekta jest potężna. Przyjmujemy zlecenia zabójstw i szpiegostwa... Służymy wszystkim nawet cesarzowi... Przydadzą nam sia tacy jak wy. Wstępując do nas ocalicie życie przyjaciół. -

Elf wyczarował magiczny obraz na ścianie. Zobaczyliście przyjaciół w jaskini, w nędzy.

-Wasze dusze za ich życie -

Shani dea Deltus

-Ja się zaczynam bać... - mówię i niepewnym krokiem idę usiąść pod ścianą, spoglądam na moje dłonie. -Jest źle... JEST CHOLERNI* ŹLE!

Nerevan

UPADŁY KAPŁAN?! CO ON SOBIE WYOBRAŻA?!
No... To by tłumaczyło...
Czemu milczał. To nie ma sensu. Ale czy cokolwiek go ma?
- Ich życia... W zamian za mą duszę?
Ona i tak nie jest nic warta
Carl milczał. Długo. Patrzył się w podłogę. Co teraz?
W tej chwili uświadomiło sobie coś.

- Zgoda.- powiedziałem pewnym głosem.- Ale chcę mieć pewność, że im nic się nie stanie.

Elesien Redriel

Wszystko będzie dobrze. <mówię podchodząc do Shani>

Agroth

Przysięgam na ojca ze jak wyjdę to zamorduje tego przeklętego śmiecia ze sztyletem*powiedział siedząc w koncie.*

Tard

Tard spojrzał na Nerevana, milczał przez moment- Hmm..NIe spodziewałem się czegoś takiego po Nerevanie, dobra, przynajmniej nie będe musiał z nim walczyć- Ja także przyjmuję waszą ofertę, a jeśli chodzi o ich życia... Mi chodzi tylko o Shani, reszta mnie nie interesuje.

Shani dea Deltus

-Agroth stul już ten pysk! Więcej gadasz niż robisz. I zasłoń się czymś! Wyglądasz strasznie! -Patrzę na Elesiena. -Miejmy nadzieję, że masz rację...- Skuliłam się pod ścianą.