..::WarlandRPG::..

Elesien Redriel

Ciekawe co tu robią...

Jasir (Viron) Mahdi

-Ja nic nie jem. Posiliłem się w karczmie...i jeśli myślisz, marynarzu, że będę współpracował z moim bratem, to się grubo mylisz. Z taką aintelekualną istotą ciężko się nawet porozumiewa, a co dopiero pracować.

Jasir (Viron) Mahdi

-Poza tym, prosiłem o NAZWĘ statku.

Anyzratak (Jake)

Halkorn wyszczerzył zęby w uśmiechu i odrzekł z obcym akcentem:
- Muerte Ray. Wiec co chcecie robić? Nie musicie im pomagac, na miłość boską...
Po jego minie poznałeś, ze wiedział o ich obecności tutaj.

Elesien i Alaron
Ignorując obecność Grey'a i Virona poszliscie się posilić. Mniej więcej po pół godzinie znany wam marynarz znów do was podszedł.
- Kapitan prosi was do siebie.

Greywood

<nacina rytualnym sztyletem rękę> Dobrze więc <patrz na cieknącą krew> Co mamy robić? Zabić?

Alaron aep Anguamen

<Wchodzimy do kajuty >

O kogo ja widzę

cóż mamy zrobić?

Anyzratak (Jake)

Kapitan skierował ku wam głowę.
- Macie pomóc w tej samej sprawie, jeśli się zgodzicie. Alaronie, Elesienie, przedstawcie sprawę waszym... znajomym. - szepnął z trudem. Widać był chory...

Alune

Czy mogłabym dostać jedzenie...?

Jasir (Viron) Mahdi

-Trza iść do władcy tej łajby, albo się stąd wynosić...nikt nie raczy się nami zająć...phi!

Anyzratak (Jake)

Ty cepie za przeproszeniem, jesteście u kapitana, ale ten niedomaga i prosi Alarona i Elesiena o pomoc! mam probmey z pisaniem bo mam palec wybity...

Elesien Redriel

A niby czemu mamy im zaufać?

Jasir (Viron) Mahdi

Anyzratak, daj sobie ostrzeżenie, jeśli możesz.

-To, co Grey. Idziemy stąd?

Alune

Ech...chyba nie dostanę. Nie to nie. <odchodzę i podchodzę wolno do stolika przy którym siedza mężczyźni. Chwilę się im przyglądam, po czym mówię> Przepraszam...czy wolne?

Anyzratak (Jake)

Selenia
- Tak, oczywiście.

Viron
(sorry ale nie miałam już cierpliwości. Nie mogę dodać sobie ostrzeżeń)
Kapitan westchnął.
- Nie musicie im ufać. Nie prosicie ich o pomoc dla was, tylko dla mnie...
Z resztą, sam im wyjaśnię.

kpt napisał:

-Sprawa jest prosta, choć niecodzienna.
Mój statek... zajmuje się zatrudnianiem żeglarzy, którzy zostali uratowani z rąk śmierci. Topielce, niedoszli samobójcy... Pomagamy tym ludziom.
Załoga się zbuntowała. Statek został opuszczony przez jej połowę. Stworzyli wrogi nam okręt o nazwie "Władca".
Chcę prosić was o pomoc w przekonaniu ich, że "normalne" życie jakie sobie wyobrażają im nic nie da. Że żyjąc jak piraci pogorszą tylko swoją sytuację...

Alune

Dziękuję. <mówię po czym siadam>

Jestem tu nowa...nazywam się Selenia. Czy moglibyście mi nieco opowiedzieć o tym statku i o sobie? Jeśli zechcecie...i nie macie nic przeciwko...