..::WarlandRPG::..

Alaron aep Anguamen

Anyzratak (Jake)

Selenia
-Ależ skąd...pani - ostatnie słowa wymówił z lekkim sarkazmem. Po chwili dopił swój trunek, przeprosił was i odszedł.

Reszta
Statek dość szybko zbliżał się do pirackiego okrętu. Ci zdawali się was nie zauważać.
Nagle usłyszeliście za sobą głos kapitana.
- Nie atakujcie.Chodzi o perswazję i wytłumaczeie im, że niedoszli samobójcy-piraci nie mają zbyt dobrej opinii i lepiej im będzie tutaj. Nie chcę, by zrobili sobie krzywdę...
i wtedy wrogi statek wystrzelił. Z ogromnym hukiem na pokład wleciały wirujące kule łańcuchowe. Służyły do niszczenia MASZTU okrętu i robienia szkód. Teraz widzieliscie, jak łańcuchy owinęły szyję kapitana, a kule roztrzaskały mu głowę.
Żaden człowiek nie mógł tak celować. To był po prostu... pech...
Kilka innych pocisków trafiło z trzaskiem w burtę i reje, łamiąc jedną z nich.

Edit: Możecie nie wierzyć, ale nastąpiła u mnie kompletna blokada pamięci i nie mogłam sobie przypomnieć słowa "maszt", więc napisałam olinowanie Laughing

Elesien Redriel

Katano! trzeba zrobić z nimi porządek.

Alaron aep Anguamen

| Anyzratak Nie obraź się ale kartacze nie były łączone łańcuchem Wesoly

to były drobne kulki stalowe służce do zabijania ludzi, kule łańcuchowe służyły do niszczenia masztów Wesoly

|

<Otworzył usta ale szybko je zamknął i wydał polecenie> Wywieście białą flagę

i nie atakujcie, chodzi na przecież o rozmowę. Ale niech ludzie wezmą broń.

Anyzratak (Jake)

oj odpuść sobie, byłam tak nieprzytomna że nie zwracałam uwagi na opdiy i nazwy pocisków, musiałam biegiem odejść od kompa.

Alaron& Elesien i reszta

Załoga stała, milcząc.
- Nie wy tu dowodzicie. - rzekł raptem jakiś meżczyzna.
- A ty kim jestes? - spytał Alaron.
- Synem kapitana. Ja przejmuję dowodzeine. Nikt nie ma prawa nas atakować, szczególnie zbuntowana załoga. Dlatego musimy zrobić abordaż. Sam kapitan ustalił takie prawo - rzekł ze smutkiem. - negocjacje, dopóki nie zaatakują. Potem abordaż i negocjacje z uwięzionymi . Wsytrzymaj proszę swojego smoka, zanim pośle ten statek na dno - dodał patrząc na Elesiena i wskazując na średniej wielkści smoka na niebie, wypatrującego swego przyjaciela.

Elesien Redriel

Eh... Dobrze masz jakiś plan?

Anyzratak (Jake)

- Typowy abordaż. Podpłyniemy do nich i zaatakujemy. Możecie nam pomoc, jeśli będziecie atakować choćby ich własnymi kulami z góry, lecąc na smokach. Mamy te sporo małych bomb. Tylko uważajcie, jesli się zgodzicie, by nie przedziurawić okrętu!

Jasir (Viron) Mahdi

-Ej, a wiwerna może być?

Anyzratak (Jake)

- Wszystko co lata się przyda - smutny uśmiech pojawił się na twarzy kapitana. - Chłopcy! Meyers i Davis, zabierzcie panów do ładowni, i pomóżcie im zebrać bomby! Załoga - krzyknął głośniej - przygotować się do walki!

Elesien Redriel

Nie ma sprawy.

Jasir (Viron) Mahdi

<gotuję broń>

Anyzratak (Jake)

Ufff, ale ruch dzisiaj Wesoly

Nie mogę nadążyć Wesoly

Tak więc kto mógł wzniósł się na smokach/wiwernach w góre. Dołączyło do was po dwóch marynarzy na każdego z tych, którzy nie mieli lęku wysokości, by swobodnie bombardować okręt i umożliwić tym samym podpłynięcie blizej.
Już po pierwszej serii wiele desek wyleciało w górę. Jednak po pewnym czasie zaczęto celować do was z dział i broni miotanych.

Alune

<patrzy pytającym wzorkiem na pozostałych.> O co mu chodzi?

Elesien Redriel

Katano uważaj!

Alaron aep Anguamen

Wiedziałem że to zły pomysł.

<Zrzucając bomby celuje w maszt i ster, aby unieruchomić statek>