..::WarlandRPG::..

Alaron aep Anguamen

<szepcze do greya>Grey przestań jak sam powiedziałeś są pewne granice
Przecież wiesz że moglibyśmy ruszyć z całą armią ale w tedy Viron i Elesien z pewności by zginęli. Nie wydam rozkazu ataku dopóki nie będę miał pewności że to jedyne wyjście </szepcze>

<mówi głośno> Najemnicy niech jeden z was wyjdzie do nas na Rokowania może się dogadamy !!!

Jasir (Viron) Mahdi

-Psy chędożone...stawaj na Sąd Boży, a nie w środku nocy ze sztyletem!

Alaron aep Anguamen

<Myśli za grosz dyplomatyki !!! >

Elesien Redriel

Stawajcie to honorowej walki!

Alaron aep Anguamen

<przejeżdża ręką po twarzy myśląc No to jesteśmy już martwi >

Może się jakoś dogadamy?

Jasir (Viron) Mahdi

-Spadaj, Alaron, już setki sporów zabijałem...tak, to dobrze powiedziane - zabijałem spory.

Greywood

Może Ci jakoś pomóc? <krzyczy do Viriona> Jeśli nie to pójdę coś zjeść...

Alaron aep Anguamen

Jak widzę nic tu pomnie.

Będę nad wami w razie gdybyście zmienili zdanie <wsiada na smoka i leci na wysokość 100 metrów i obserwuje cie sie dzieje >

Alune

Skoro tak...to bywajcie. Nie chcecie pomocy to NIE! <idzie do obozu>

Jasir (Viron) Mahdi

-Was rąbie w głowicach po kolei. Selenia, stój! Ja nie mówię, że pomocy, prawda, nie potrzebuję, tylko nie trza mi tego cholernego Pogromcusia Alaroncia. Pierdzielone paktowanie! Zwołaj armię i po krzyku! Najwyżej nas zabiją!

Alaron aep Anguamen

<Myśli a i trudno niech i zabiją ja polecę do obozu i zobaczę co tam się dzieje
i Alaron leci do obozu, po wylądowaniu zsiada ze smoka i siada na krześle >

Elesien Redriel

Walczycie, czy wolicie umrzeć? Ale nie ma to różnicy...

Alune

Ach...dobra..więc mam iść po wojsko, tak?

<mówi do zabójców:>
-Dobra...kto was nasłał...? I..nie owijajcie w bawełnę... Sama byłam zabójczynią kiedyś...więc znam się na tym, choć trochę...

<po odpowiedzi kieruje się do obozu po wojsko...>

Anyzratak (Jake)

Zabójcy śmieją się.
- Słyszałeś? Chcą nasłać na nas wojsko...
- Więc spadajmy, skoro możemy, życie nam miłe - odpowiedział ze śmiechem drugi.
Przycisnęli mocniej sztylety do waszych gardeł.
- Nie sądzę, żebyście byli tacy odważni- szepnął jeden z nich.
Z gęstwiny lasu wyskoczyło mrowie innych najemników. Nikt nie zdążył zareagować - wszyscy tu obecni zostali pojmani.
- Mówiliście coś o paktowaniu? - odezwał się sarkastycznie trzymający Virona meżczyzna.
- Posłuchajcie nas uważnie. Cesarz ma i tak dużo spraw na głowie. Nasi pracodawcy nie chcą dodawać mu kolejnych. Rozumiecie?

Jasir (Viron) Mahdi

-Ja rozumiem, ale szczerze się z tym nie zgadzam...